Beppu to mała, nadmorska miejscowość słynąca z naturalnych gorących źródeł i licznych onsenów. Dotarliśmy do miasteczka późnym wieczorem, wyczerpani całym dniem w Nagasaki i podróżą, od razu udaliśmy się do łóżek. Następnego dnia kupiliśmy śniadanie w 7eleven i udaliśmy się w kierunku plaży. Usiedliśmy na ławeczce na promenadzie, ale widok na morze wcale nas nie powalił. Plaża wąska i średnio czysta, tak samo woda. Aż dziwne jak na Japonię. Widocznie nie wiele osób z niej korzystało (zwłaszcza, że byliśmy tam w najcieplejszym sezonie).
Przeszliśmy koło wieży widokowej, nieco przypominającej kształtem Tokio Tower, ale niższej i dość podstarzałej. Z dworca złapaliśmy autobus, by dojechać do gorących źródeł. Rozmieszczone one są w kilku miejscach, ale wszędzie można dojechać komunikacją miejską. W całym mieście, a zwłaszcza w pobliżu źródeł można było zauważyć buchającą ze specjalnych kominów gorącą parę.
Pierwsze źródło Uim- jigoku, a zarazem najpiękniejsze z wszystkich obecnych w okolicy, zaintrygowało nas swoim lazurowym kolorem. Wokół niego roztaczał się gorący wachlarz pary wodnej. Cudo. Zwłaszcza, jak sobie człowiek uświadomi, że to sama natura i zastanowi co tam się kotłuje pod ziemią. Obok źródła, na którym bez problemu można byłoby ugotować jajka, znajdował się staw z liliami wodnymi. Otoczenie pięknie zielone.
Pojechaliśmy do kolejnego źródła, przeciwieństwa tego pierwszego- czerwonego piekła Chinoike- jigoku. Ciekawe, choć i tak wrażenie dużo słabsze niż przy pierwszym. Bilet na każde źródło kosztował 400Y, przy czym można było wykupić multipakiet na wszystkie źródła w miejscowości za 2100Y.
W mieście też można znaleźć wiele knajp, które serwują posiłki ugotowane na naturalnej, gorącej parze. Głównie owoce morza i zupy. Do obsługi sprzętu do gotowania należy ubrać grube, gumowe rękawice i wówczas można do woli pichcić.
Po południu wsiedliśmy w pociąg do Kioto.