Jakiś czas temu postanowiliśmy, że bez względu na wszystko, wracamy do Polski na święta. Kupiliśmy bilety w tajemnicy przed rodzicami. Zamierzaliśmy im zrobić niespodziankę. Lot był z Bangkoku, więc zarezerwowaliśmy bilet na nocny przejazd autobusem do stolicy Tajlandii. Z lekkim żalem pożegnaliśmy Kambodżę i wystartowaliśmy. Droga była długa i męcząca. Aż 22 godziny jazdy. Na szczęście udało nam się kupić miejsca leżące, dzięki czemu jakoś przeżyliśmy podróż.
Do Bangkoku dojechaliśmy późnym po południem następnego dnia. Zostawiliśmy bagaże w hotelu Bangkok City Inn (tym razem chcieliśmy poznać lepiej okolice Siam Paragon), szybki prysznic i w miasto. Mimo zmęczenia zrobiliśmy spacer po okolicy, zjedliśmy pyszne dim sumy w naszej ulubionej azjatyckiej sieciówce Din Fung (jedliśmy w niej wcześniej w Singapurze), a na miłe zakończenie wieczoru udaliśmy się na drinka do Red Sky Baru w hotelu Centara Grand.
Następny dzień spędziliśmy na zakupach i przyjemnościach- kino, sushi itp. A na koniec masaż stóp. Idealny relaks przed podróżą. Lot był w nocy, więc w samolocie szybko padliśmy. Może to i dobrze, bo baliśmy się trochę linii Ukrainian Airlines. Ale o dziwo nie mieliśmy żadnych zastrzeżeń- jedzenie było dobre, alkohol też, a co więcej przerzucili nas do klasy wyższej, więc mieliśmy większy komfort za te same pieniądze.
Bye bye Asia. Było cudownie, wrócimy do Ciebie niebawem.