Dolecieliśmy (lot z przesiadką w Kijowie do Berlina, potem bus do Poznania).
I zetknęliśmy się z szarą rzeczywistością. W cienkich bluzach zmarzliśmy strasznie. Do tego deszcz i deszcz ze śniegiem. Ponuro i zimno. Aż nie mogliśmy uwierzyć, że kilka godzin temu mieliśmy tropikalną pogodę. Dobrze, że w domu czekała na nas mama Adama i kotlet schabowy.
P.s niespodzianka z przyjazdem się udała. Wszyscy byli zadowoleni, a święta były dzięki temu bardziej radosne.
Wróciliśmy, ale nie na długo (o tym może za jakiś czas). Czy było warto? Na pewno. Czy zrobilibyśmy to jeszcze raz? Na 100%. Czy polecamy taką podróż innym? Oczywiście.
Ludzie często zadają nam pytania w stylu: co nam się najbardziej podobało? lub gdzie było najlepiej? A my zawsze mamy problem z odpowiedzią. Tyle miejsc i każde ciekawe z różnych powodów. Długa podróż jest genialną przygodą, jednak powoduje to, że mniej się docenia pewne miejsca. Po obejrzeniu kilku zdjęć z Bali podczas świąt, stwierdziliśmy, że w sumie było tam ładnie i ciekawie, mimo że zawiodło nas najbardziej.
Myślę, że przeanalizowaniu wszystkich przygód i fotografii, ponownie docenimy wszystkie odwiedzone miejsca.
Podróże na pewno zmieniają człowieka, rozwijają, kształtują i wzbogacają. Wróciliśmy mądrzejsi o kilka doświadczeń i jeszcze bardziej uzależnieni od poznawania świata. Spotkaliśmy po drodze wielu ciekawych ludzi, którzy także odważyli się rzucić wszystko i ruszyć w świat. Poprawiliśmy język angielski. Sprawdziliśmy się w wielu, czasem trudnych sytuacjach. I przetrwaliśmy razem, mimo spędzania ze sobą czasu przez 24 h na dobę.
Dziękujemy wszystkim, którzy poświęcili czas na czytanie naszych wypocin i którzy dzięki lekturze mogli przeżywać na bieżąco z nami pewne przygody. Muaa :*