Geoblog.pl    Krokwnieznane    Podróże    Dubaj- Sri Lanka - Australia i Azja Płd- Wsch    Wyspa orłów
Zwiń mapę
2015
28
sty

Wyspa orłów

 
Malezja
Malezja, Langkawi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 40840 km
 
Rano mieliśmy lot na Langkawi. Po tak długim zwiedzaniu, marzyliśmy o plaży, zwłaszcza rodzice, którzy przyjechali z zimnej Polski, by się trochę wygrzać. Na Penangu plaża nie była zbyt ładna (co wiedzieliśmy wcześniej), a w dodatku muzułmański klimat, uniemożliwiał całkowity relaks. Bo jak tu wyjść na plaże, gdy nikt się nie opala, kobiety zakryte od stóp po głowę kąpią się w morzu, a mężczyźni patrzą na każdą odważną turystkę, co najmniej jakby była kawałkiem mięsa.
chcieliśmy słońca, ładnej plaży i trochę spokoju. I to otrzymaliśmy na Langkawi. Pół godziny lotu za 83 zł i byliśmy na miejscu. Hotel zarezerwowaliśmy na dwie noce przy plaży Cenang. Miejscowość okazała się dość turystyczna- długa ulica pełna restauracji i sklepów, jak nad polskim morzem. Ale jak ujrzeliśmy plażę, byliśmy w pełni zadowoleni. Szeroki pas białego piasku, przejrzysta woda, palmy. Byliśmy szczęśliwi. Na samej plaży znaleźliśmy knajpkę Brasserie, prowadzoną przez Holendrów z bardzo dobrym europejskim jedzeniem, gdzie stołowaliśmy się do końca naszego krótkiego pobytu na Langkawi (i tak wiemy, że w Azji powinno się jeść azjatyckie jedzenie, ale po trzech miesiącach podróży, chcieliśmy chwilę odpocząć ;) ).

Dzień 2.

Następnego dnia z rana wybraliśmy się na wycieczkę Island Hopping- czyli płynięcie łódką wokół najładniejszych wysepek z kilkoma przystankami. Koszt tylko 30 zł na os. Płynęliśmy w 10 os łodzią długorufową, która żwawo śmigała po falach. Podskakiwała, a my razem z nią. Trochę przerażenia w oczach mamy, trochę śmiechu. Aż otoczyły nas piękne wyspy, bardzo podobne do tych na Krabi w Tajlandii. Małe, obrośnięte zielenią, wapienne skały o różnych kształtach.
Pierwszy punkt to Dayang Bunting Marble, gdzie znajdowało się jezioro o ciekawej nazwie Pregnant Maiden Lake, czyli jezioro ciężarnej dziewicy. Mieliśmy tam godzinę postoju, co naszym zdaniem było zdecydowanie za długo, zwłaszcza, że zjechał się tłum ludzi z innych łodzi. I znowu muzułmanki w swoich „strojach kąpielowych”. Następnie podpłynęliśmy do zatoki, gdzie mogliśmy poobserwować orły- orzeł jest symbolem wyspy Langkawi. Wielkie ptaki latały wokół nad naszymi głowami poszukując pożywienia. Oczywiście nauczone, że organizatorzy wycieczek je podkarmiają, by turyści mieli atrakcję. I ostatnim punktem była plaża na wyspie Beras Basah Island. Śliczna, malownicza plaża z małpkami pozującymi do zdjęć jak fotomodelki. Wycieczka krótka i tania, dlatego nie można było oczekiwać po niej nie wiadomo czego, ale dla widoków warto było w ten sposób spędzić przedpołudnie.
Po powrocie wypożyczyliśmy skutery (25zł za skuter, bez żadnych dokumentów). I pojechaliśmy przed siebie. Jazda bez większego celu po wyspach w Azji jest jedną z moich ulubionych form zwiedzania. Można dojechać praktycznie wszędzie i zatrzymać się w ciekawych miejscach. I to poczucie wolności. Od razu się załącza wakacyjny klimat.

Jechaliśmy przed siebie i zobaczyliśmy znaki na kolejkę linową. Czytałam kiedyś, że na Langkawi jest długi na 125 m most położony na wysokości ok 700 m npm z genialnym widokiem na dżunglę i w ogóle na wyspę. Czytałam także, że niedawno był renowacji, która miała zostać ukończona w grudniu 2014. Postanowiliśmy pojechać i zobaczyć jak będzie. W sumie byliśmy przekonani, że wjedziemy kolejką, by przejść się mostem. Nic z tych rzeczy. Most dalej nieczynny, a sama kolejka nas nie interesowała.

Pojechaliśmy dalej, w celu znalezienia ładnej plaży. Mijaliśmy ekskluzywne resorty i pola golfowe, aż ujrzeliśmy bramę i znak - public beach. Pomiędzy drzewami prześwitywał błękit morza. Zatrzymaliśmy się i pobiegliśmy w jego kierunku. Naszym oczom ukazała się malutka plaża otoczona z prawej i lewej strony dużymi skałami. Była śliczna. Szybko wskoczyliśmy do wody. I nim się obejrzeliśmy, musieliśmy już wracać. Skutery musieliśmy oddać o 19:00, ewentualnie o 9:00 rano, ale następnego dnia płynęliśmy na inną wyspę. Tym razem tajską Koh Lipe. Słyszeliśmy o niej od naszych znajomych, ale też od ludzi, których spotkaliśmy na Lnagkawi. Każdy był zachwycony, więc postanowiliśmy to sprawdzić. W razie czego zawsze możemy wrócić na Langawi.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (18)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 93 wpisy93 31 komentarzy31 1018 zdjęć1018 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
22.07.2015 - 07.08.2015