Geoblog.pl    Krokwnieznane    Podróże    Dubaj- Sri Lanka - Australia i Azja Płd- Wsch    Welcome to jungle
Zwiń mapę
2015
09
sty

Welcome to jungle

 
Tajlandia
Tajlandia, Khao Sok
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 34153 km
 
Ostatnie dni z naszymi przyjaciółmi mieliśmy spędzić w malowniczym parku narodowym Khao Sok, który znajduje się na lądzie mniej więcej na tej samej wysokości, co wyspa Phuket. Droga z Koh Tao była długa, więc postanowiliśmy wziąć prom o 6 rano. Łączony przejazd prom+ autobus kosztował 110 zł od osoby. I wszystko było by super, nawet wczesna pobudka, długa trasa itp, gdyby na pierwszym odcinku z Koh Tao do Koh Phangan nas nie wybujało porządnie. Fale były silne, łódka płynęła szybko: góra- dół. Niestety mocna na takie wstrząsy nie jestem i połowę podróży spędziłam z Halinką i Marcinem na powietrzu na tyłach statku. Wiatr, pryskająca woda, nic nam nie przeszkadzało, nawet to, że szybko zrobiło się nam zimno i mokro. W końcu przestało bujać i samopoczucie się nam poprawiło. Firma Lomprayah zadbała, by szybko nas odebrać z promu, a potem wytłumaczyć zasady wjazdu do parku. Zmieniliśmy autobus na lokalny transport, gdzie poza turystami jechali Tajowie i trasa się wydłużyła. Co chwilę się zatrzymywaliśmy po nowych pasażerów lub po straganiarzy z kurczakami, którzy wchodzili do środka i sprzedawali m.in. smażone kurze łapki.
Głodni i zmęczeni dojechaliśmy do parku.
Koleżanka poleciła mi jeden z resortów tuż przy rzece w środku lasu tropikalnego. Bungalowy Art's Riverview Lodge od razu przypadły nam do gustu i zdecydowaliśmy się tu zostać na jedną noc. Na kolejne dwa dni wykupiliśmy wycieczkę (nietanią, bo 250 od osoby) - rejs po rzece, trekking po lesie i do jaskini. Zobaczymy jak będzie, a patrząc na miejsce, gdzie zdecydowaliśmy się przenocować- malownicza jungla, wysokie szaro-rude skały, podejrzewam, że będzie cudownie.

Nasz przewodnik- pracownik Arts Lodge zabrał nas z recepcji o godzinie 9:00 rano. Cała grupa składała się z naszej czwórki + jednego Austriaka, który niekiedy czuł się samotny jak zapominaliśmy się i za długo rozmawialiśmy po polsku. Aczkolwiek on zdawał się tym nie przejmować, zajmował się sam sobą- mruczał, śpiewał pod nosem, wydawał dziwne dźwięki. Po godzinie jazdy pickupem dojechaliśmy do portu, gdzie czekała na nas długo-rufówka- typowa łódź w Tajlandii. Ruszyliśmy przed siebie. Jezioro Parku Narodowego Khao Sok zostało sztucznie stworzone w 1982 roku, Król Tajlandii postanowił wybudować tamy na istniejącej rzece i zalać pozostałą dolinę. W ten sposób powstał zbiornik wodny o nazwie Cheow Lan i wielkości 185 km kwadratowych. W 1989 park został otwarty dla turystów, przy czym dopiero od mniej więcej dziesięciu lat stał się popularną atrakcją na mapie Tajlandii.
Płynęliśmy w stronę domków na wodzie, czyli miejsca naszego dzisiejszego noclegu. Widok zaczął się radykalnie zmieniać. Przed nami wyrosły piękne i potężne wapienne składy w kolorze szaro- rudym porośnięte gęsto egzotyczną roślinnością. Do tego gładka, lazurowa woda i potęgująca cisza. Mimo sporej ilości turystów nawiedzających park, można znaleźć tu spokój. Piękno tego miejsca naprawdę trudno opisać. Mimo że nie byłam jeszcze w Wietnamie, miałam wrażenie, że wpływamy do słynnej zatoki Ha Long Bay.
Dopłynęliśmy do naszych domków. Rząd 15 maleńkich domeczków swobodnie unosił się na drewnianych tratwach. Wzdłuż nich prowadziła wąska ścieżka z nierównych desek. I na wejściu sala jadalniana, kuchnia i mały sklepik wyposażony w colę i Changi (tajskie piwo).
Toaleta znajdowała się na górce na lądzie, niestety warunki straszne.
Do lunchu mieliśmy czas wolny, więc wskoczyliśmy do ciepłej wody, na której unosiły się pnie drzew powiązanych liną, na które można było się wdrapać, co nie było takie proste. Ale przynajmniej zabawy i śmiechu było aż nadto.
Po lunchu czekała na nas największa atrakcja wycieczki. Trekking po dżungli i przejście przez wapienną jaskinię. Początkowo brzmiało dość niewinnie. Przewodnik powiedział nam, żebyśmy lepiej ubrali stroje kąpielowe pod ubrania i buty trekkingowe, adidasy lub sandały, bo będziemy przechodzić przez wodę i śliskie skały.

Zaczęło się niewinnie- płaska, wydeptana dróżka wśród gęstego lasu. Pojawił się strumyk, nie było wyjścia, trzeba było przejść przez wodę. Potem było coraz trudniej, las się zagęścił, pojawiły się liany i przewrócone konary drzew. Można było przejść pod lub przeskoczyć nad. Kolejny i kolejny raz przekraczaliśmy rzekę, niekiedy po uda w wodzie. Trzeba było wspiąć się po ostrych skałkach, żeby dotrzeć do celu. I te odgłosy. Głośne cykady, różnorodne ptaki i krzyczące małpy. Prawdziwa, hałaśliwa dżungla.
Żeby wejść do groty jaskini, musieliśmy wspiąć się pod górę. Wreszcie po godzinnym trekkingu ujrzeliśmy wejście do jaskini Nam Talu Cave.
Przekroczyliśmy jej granicę i podążyliśmy za naszym przewodnikiem. Zrobiło się chłodniej. Im głębiej, tym coraz ciemniej. Na szczęście mieliśmy na głowach latarki, które oświetlały nam drogę. Choć może nie na szczęście, bo chwilę po przecięciu pierwszego strumienia wody, ujrzeliśmy wielkiego pająka w biało- czarne parki i z oczami świecącymi z daleka. Mój lęk przed tymi stworami lekko mnie sparaliżował. Gdy zobaczyłam trzeciego takiego potwora, wpadłam w niemałą panikę. Złapałam Adama za rękę i bliska płaczu kazałam popędzić naszego przewodnika. Nie można było zawrócić, więc wolałam mieć to szybciej za sobą. Sądząc po krzykach z ust Magdy, myślę że czuła to samo, co ja. Pojawiły się nietoperze i małe, skaczące żwawo pajączki. Tych latających się nie boje, ale tych ośmio-nożnych, aż za bardzo. Mijaliśmy przepiękne nacieki skalne- stalaktyty i stalagmity. Idąc dalej, jaskinia była coraz bardziej pełna wody. Po pas mokrzy, szliśmy przed siebie. Pocieszające było to, że tam gdzie była woda, nie było pająków. Doszliśmy do miejsca, gdzie grota była bardzo wąska. Kamiennymi stopniami mieliśmy zejść w dół, trzymając się liny zaczepionej na ścianie, a potem przepłynąć kawałek. Nasz przewodnik czekał, aż ostatnia osoba dojdzie do tego miejsca. Krzyknął do Adama: " jump and swim". Ale jak skoro nic nie było widać przed nami? Jednak Adam dzielnie nas poprowadził, opierając się o skałki przeszliśmy wąski kawałek i wskoczyliśmy do wody, która sięgała mi do szyi. Lekko przerażeni zobaczyliśmy światełko w tunelu. Koniec wycieczki! Trzeba było jeszcze przejść przez wąską szczelinę i znowu byliśmy w dżungli.
Nasz przewodnik, powiedział, że ze względu na deszcz, który pojawił się podczas naszego pobytu w jaskini, zdecydował się skrócić wycieczkę o 15 minut. Wyszliśmy wcześniejszym wyjściem, bo silne opady mogą spowodować mocne podniesienie poziomu wody w jaskini, a tym samym bardzo niebezpieczne, wręcz śmiertelnie niebezpieczne warunki.
Nam emocji i tak nie brakowało. Czekając na naszą łódkę zmokliśmy jeszcze bardziej. Tropikalny deszcz skończył się nad ranem. Ścieżki do naszych domków zrobiły się śliskie, więc trzeba trzeba było uważać, żeby nie wpaść w nocy do wody. Pełni wrażeń padliśmy szybko. Choć odgłosy dżungli budziły nas co jakiś czas.

Następnego dnia o 7 rano mieliśmy zbiórkę na kolejną wycieczkę, tym razem łodzią. Mieliśmy pływać po zatoczkach jeziora w poszukiwaniu dzikich zwierząt. Moi kompani trochę niewyspani ze względu na przedziwne hałasy dobiegające z dżungli. Wyobraźnia w takim miejscu pracuje na zwiększonych obrotach. Ospały był także las tropikalny spowity poranną mgłą. W spokojnej wodzie odbijały się wapienne skały porośnięte bujną roślinnością. Płynęliśmy kawałek i co chwilę się zatrzymywaliśmy, by nasz przewodnik mógł usłyszeć odgłosy dżungli, a tym samym rozpoznać czy jest w tym miejscu ciekawy zwierz, żeby nam pokazać. Co jakiś czas pokazywał: "monkey, monkey”, a nam udawało się zauważyć ruszającą się gałąź. Z tak dużej odległości ciężko było zobaczyć cokolwiek, choć nie twierdzę, że jest to niemożliwe. Widzieliśmy kilka małpek oraz pięknego, żółtego tukana, który skakał po drzewie w najlepsze, a potem odleciał, co pozwoliło nam podziwiać go w całej okazałości.
Wracając do naszej noclegowni na śniadanie, chłopacy nastraszyli nas, że na drodze do toalety jest norka tarantul. Miałam wrażenie, że po wczorajszych doświadczeniach z pająkami, żartują sobie z nas, chcąc nas nastraszyć. Idąc do toalety, przypomniałam sobie o tym i faktycznie znalazłam okrągłą, równą dziurę w ziemi. Później zapytałam o to przewodnika i potwierdził tę informację. GRrrr!!

Ostatnim punktem w Khao Sok był godzinny trekking po dżungli i kolejna jaskinia, tym razem bez wody. Droga do jaskini prowadziła cały czas pod górę, przez kamienie i skałki z licznymi przeszkodami. W tym wielki, włochaty pająk siedzący na drzewie, tuż obok naszego szlaku. Przypominający tarantulę, ale przewodnik nas uświadomił, że tarantule siedzą zawsze w norkach i tam czekają na swoje ofiary. Super, to pocieszające, że chodziliśmy kilkakrotnie chodziliśmy ścieżką do kibelka, gdzie właśnie taki jadowity potwór czekał na swoje ofiary. Jaskinia była piękna i ogromna wewnątrz. Oczywiście pełna pająków. Co kolejny raz sprawiło, że chciałam jak najszybciej zawrócić. Czuć było okropny smród, a za chwilę usłyszeliśmy hałas. Cała chmara nietoperzy latała wysoko nad nami. Madzia miała już dosyć wszystkich napotkanych stworzeń i zawróciła grupę do wyjścia. I dobrze. Wszyscy mieliśmy już dosyć.

Po lunchu, rejsie łódką i przejeździe busem ponownie znaleźliśmy się w Art’s Riverview Lodge. Wymęczeni, ale pełni wrażeń spędziliśmy ostatni wspólny wieczór w barze. Wspólna podróż dobiegła końca, nasi przyjaciele wracali do kraju, a my dalej przed siebie. Dobrze było choć przez chwilę pobyć w towarzystwie znajomych mordek.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (41)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 93 wpisy93 31 komentarzy31 1018 zdjęć1018 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
22.07.2015 - 07.08.2015