Geoblog.pl    Krokwnieznane    Podróże    Dubaj- Sri Lanka - Australia i Azja Płd- Wsch    Niespodzianka- Koh Samui
Zwiń mapę
2015
01
sty

Niespodzianka- Koh Samui

 
Tajlandia
Tajlandia, Koh Samuie
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 33884 km
 
Bilet łączony okazał się trafionym pomysłem (55zł od osoby). Nie musieliśmy w porcie na Koh Samui szukać taxi, ani targować się z nieuległymi Tajami. Bill Resort, hotel w którym nasi znajomi znaleźli pokój, a tym samym my chcąc być blisko nich, znajdował się przy spokojnej, ale malowniczej plaży Lamai. Mało turystów, kilka resortów z bungalowami i knajpkami. Powyginane palmy i wielkie głazy do połowy zanurzone w morzu dodawały uroku temu miejscu. Piasek żółty, ale o dużych ziarenkach.

Czekając na naszych przyjaciół (mieliśmy mniej więcej 3h), spragnieni tajskiego jedzenia- naszym zdaniem najlepszego- poszliśmy do jednej z knajpek na plaży i zamówiliśmy nasze ulubione dania: ja massaman curry chicken, czyli kurczak w sosie na bazie mleczka kokosowego, curry i orzeszków ziemnych, a Adam green curry, najostrzejsze z wszystkich trzech (w Tajlandii można zjeść zielone curry- najbardziej ostre, red curry i yellow curry najłagodniejsze). Zamawiając jedzenie w jakimkolwiek miejscu w Azji warto powiedzieć kelnerowi jaki stopień ostrości sobie życzymy i najlepiej zaniżyć go w stosunku do tego do czego jesteśmy przyzwyczajeni, ponieważ bardzo często średnio-ostre danie w mniemaniu Tajów jest dla przeciętnego Europejczyka bardzo ostre, a ostre jest dla nas po prostu nie do zjedzenia. W zupełnej ciszy nasyciliśmy się smakami i zapachami Tajlandii. Zdecydowanie wolimy jedzenie tutaj niż te, serwowane w Indonezji. Przyjemna odmiana.

Wybiła "godzina zero”, przynajmniej tak nam się wydawało. W ciszy poszliśmy zobaczyć czy nasi przyjaciele już są w pokojach. Oczywiście wiedzieliśmy dokładnie gdzie będą spać i którędy do nich dojść. Lekko zasapani, bo pokonaliśmy ze sto stopni, zorientowaliśmy się, że pokoje są puste. Chcieliśmy, żeby niespodzianka się udała więc zrobiliśmy jeszcze dwukrotnie taką samą rundkę. Na darmo. Stwierdziłam, że jeśli dojadą na miejsce na pewno połączą się od razu z netem i to będzie znak, że już są. Nie pomyliłam się. Zauważyliśmy, że Halinka jest dostępna. Idziemy!

Weszliśmy po schodach, w ciszy, ale bardzo przejęci, więc ciężko nam było opanować śmiech. Schowaliśmy się za murkiem, słysząc znajome głosy. Czekaliśmy, aż wejdą do pokoju, żebyśmy mogli zapukać i ich zaskoczyć. Jednak Krystian z Marcinem w najlepsze dyskutowali o planach na najbliższe dni. Musieliśmy zmienić nasz plan zaskoczenia ich. Weszliśmy do góry i mówiąc coś w stylu: długo na was trzeba było czekać?” podeszliśmy do nich. Byli tak zszokowani, że zamarli w bezruchu. Zapukaliśmy do pokojów, by wyciągnąć dziewczyny na zewnątrz i pojawiły się krzyki zaskoczenia i radości. No, na taką reakcję czekaliśmy ;)) Niespodzianka się udała, nikt nas się nie spodziewał, a na pewno nie tu na wyspie. Zadowoleni z butelką absoluta wybraliśmy się na noworocznego drinka.

Dzień 2.

Następnego dnia, wcześnie rano wybraliśmy się na plaże. Pogoda jednak szybko się popsuła, zachmurzyło się, więc nie było sensu dłużej zostawać w hotelu. Wypożyczyliśmy skutery (20zł/ za dzień) i pojechaliśmy przed siebie. Mijaliśmy śliczne punkty widokowe, przejechaliśmy przez Chaweng Beach, gdzie zjedliśmy dobry lunch w restauracji Khao San. Potem udaliśmy się do Fisherman Village, jakies 15 min od Chaweng. Tam spędziliśmy resztę po południa. Jest to mała miejscowość, gdzie co wieczór rozstawiają się stragany z jedzeniem, ubraniami oraz dobrymi drinkami. Spacerując spróbowaliśmy zarówno spring rolle, ośmiornicę z grilla jak i mohito.
Wróciliśmy do Chaweng, bo zrobiło się już ciemno i nie było sensu jechać dalej. Poszliśmy na tradycyjny tajski masaż stóp (15zł za 30 min)- świetny relaks, a potem na kabaret Lady boyów ( to mężczyźni, którzy po wielu operacjach plastycznych zmienili się w kobiety). Kabaret Starz poleciła nam znajoma. Ciekawi byliśmy co to będzie za show. Wstęp był bezpłatny, ale trzeba było zamówić coś do picia. Ceny dużo droższe niż wszędzie- ok.25 zł za piwo. Czyli wychodziło na to samo. Okazało się, że show to bardziej karaoke śpiewane przez przebranych w kabaretowe stroje Ladyboyów. Kilkanaście znanych hitów prezentowanych przez kilkanaście osób w błyszczących gorsetach, piórach na głowach czy długich sukniach. Niekiedy z humorem. W rezultacie był to pokaz kobiecych kształtów, eksponowanie sztucznego biustu i długich nóg w obcisłym body. Figury tancerek bez zastrzeżeń. Gorzej z twarzami. Mocne makijaże nie ukryły do końca męskich rys twarzy. Nasi panowie z lekkim przerażeniem obejrzeli show do końca, choć myślę, że jakbyśmy zaproponowali szybsze wyjście, nie zawahaliby się nawet.

Dzień 3.

Po śniadaniu spędziliśmy kilka godzin na plaży w Lamai. Przeszliśmy się, żeby obejrzeć słynne głazy- babcię i dziadka w kształcie genitaliów męskich i żeńskich. Ale okazało się, że zobaczyć je można było z punktu widokowego, na który może było się dostać od strony ulicy. Nie mieliśmy już czasu ani skuterów, żeby podjechać w to miejsce.
Okazało się, że nie mamy rezerwacji na tę noc, więc zdecydowaliśmy się przenieść na jeden dzień do głośnego i imprezowego Chaweng. Złapaliśmy busa, czyli specjalnego pickupa - taksówkę, wrzuciliśmy bagaże na dach i pojechaliśmy do Chaweng. Oczywiście musieliśmy się pokłócić z upartym kierowcą, który nie chciał nas podwieźć pod właściwe miejsce, bo twierdził, że nie ma jak. Musiałby po prostu objechać kawałek i zawrócić ze względu na jednokierunkowe drogi. Ale brak umiejętności angielskiego z jego strony, sprawiła, że nic mu nie wytłumaczyliśmy.
Znaleźliśmy nocleg tuż obok dużego hotelu The Ark z beach barem z głośną muzyką na plaży, gdzie spędziliśmy po południe. Piwko, muzyka i ciepła woda. Typowo wakacyjny klimat. Wieczorem kolacja w Copacabana- smakołyki z grilla- żeberka i steki, pierwszy raz nie po tajsku. A potem znaleźliśmy fajny bar, gdzie był basen i darmowy bufet- bar, oczywiście przy zakupie napojów (nazwy niestety teraz nie pamiętam).
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (31)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 93 wpisy93 31 komentarzy31 1018 zdjęć1018 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
22.07.2015 - 07.08.2015