Geoblog.pl    Krokwnieznane    Podróże    Dubaj- Sri Lanka - Australia i Azja Płd- Wsch    Gili Island- Meno, Air i Trawangan
Zwiń mapę
2014
13
gru

Gili Island- Meno, Air i Trawangan

 
Indonezja
Indonezja, Gili Air
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 29573 km
 
( Na mapie nie mogłam oznaczyć właściwego miejsca, więc oznaczyliśmy co się udało- z komórki ciężko umieścić pinezkę)

O 7:00 rano przyjechał po nas bus, który zawiózł nas do głównego portu. Na miejscu musieliśmy trochę poczekać zanim sprawdzono nam bilety, zebrano wszystkich pasażerów itp. Łódka była niewielka, wyglądała tak jakby ktoś przerobił małą łódź towarową na transport pasażerski. Sześć rzędów foteli, małe okna i zero przewiewu podczać podróży. Było gorąco. Czuliśmy się jak sardynki w puszce. Przemęczyliśmy się 1,5 h i dotarliśmy do pięknych wysp Gili. Wybraliśmy na miejsce pobytu Gili Air, która jest pośrednia pomiędzy głośną i imprezową Gili Trawangan a cichą i spokojną Gili Meno. Na Air było kilka hoteli, sporo bungalowów, restauracji i klubów nurkowych. Zamieszkaliśmy w typowo backpakerskim miejscu 7seas (7$ za os), ale czystym i bardzo przyjemnym.
Od tej pory zaczyna się błogie lenistwo.
Wyspa jest niewielka, można ją prześć dookoła w 1,5 h. Nie ma na niej ulic i pojazdów. Jedyny transport to bryczki z końmi i rowery. W centrum jest wioska lokalna, w której zrobiliśmy pranie (poskładane, zabezpieczone folią za 2$ za kg). Jest tu też jedna restauracja Mowie, której właścicielem jest Polak (podczas naszego pobytu był na Bali, więc nie poznaliśmy osobiście).
Niewielka ilość turystów, knajpy działające do 22, imprezy 1-2 w tygodniu- za każdym razem w innym barze. Plaże niezbyt szerokie, ale ładne z piękną, przejrzystą wodą.
Podczas naszego pobytu tutaj poznaliśmy wiele ciekawych osób: miłą parę z Warszawy Bolka i Magdę, z którymi spędziliśmy kilka wieczorów, energiczną Boliwijkę i nieśmiałą Hiszpankę, z którymi mieszkaliśmy oraz odważną Szwedkę, która w wieku 21 lat zjechała sama kawał świata. W sumie wszystkie te dziewczyny podróżują samotnie.
Upodobaliśmy sobie jedną knajpkę Chill Out, która wieczorami wystawiała stoliki na plaże i serwowała smakowite, świeże ryby.
Każda restauracja miała zbudowane mini antresole, często zadaszone, gdzie na wygodnych poduchach można było posiedzieć i się zrelaksować.
Wyspę obeszliśmy wokół tylko raz, północ mniej zagospodarowana. Czas spędzaliśmy na odpoczynku, plażowanie i snorkelingu. Wybraliśmy się na wycieczkę łodzią wokół trzech Gili podczas, której kilkukrotnie snorkowaliśmy. Z żółwiami. Cudowne przeżycie.
Raz nawet poszliśmy do zajęcia jogi do szkoły H2O Joga, która mieści się w centrum wyspy. Łatwo nie było, ale mi się spodobało, być może po powrocie zapiszę się gdzieś na zajęcia. Adam stwierdził, że to nie dla niego, co wcale mnie nie zdziwiło.

Gili podobało nam się bardzo. Śliczne wysepki, ładne plaże, ciepła i przejrzysta woda, niezłe rafy i świat podwodny, dobre jedzonko, fajni ludzie z różnych stron świata no i żółwie. Tu można odnaleźć raj, którego na Bali zdecydowanie nie ma.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (18)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 93 wpisy93 31 komentarzy31 1018 zdjęć1018 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
22.07.2015 - 07.08.2015