Cywilizacja. W końcu!! Szczęśliwie przyglądaliśmy się zmieniającemu się krajobrazowi- pola pszenicy, więcej drzew, małe wzniesienia.
Jedziemy w kierunku Barossa Valley - doliny słynącej z wytwarzania znanego na świecie Barossa Shiraz.
Zaczynają się pojawiać pola winogron, robi się zielono. Temperatura też się mocno obniża, powietrze jest dużo przyjemniejsze.
Docieramy do krainy wina. W przewodniku wybieramy jedną z winnic. Kierujemy się raczej wyglądem budynku niż samą marką. Znawcami nie jesteśmy, a wśród 150 różnych winnic ciężko się zdecydować. Wybieramy Chateau Tanunda.
Pałacyk otoczony wypielęgnowanym ogrodem. W środku duża sala degustacyjna wypełniona wielkimi beczkami i skrzyniami z winem.
Obeszliśmy lokal i zaraz zostaliśmy zaproszeni przez panią, która tam pracowała do degustacji. Z listy wybraliśmy dwie różne pozycje shiraza, żeby mieć porównanie. Potem następne i następne. Jedne smakowały nam bardziej inne mniej, ale ostatecznie nie kupiliśmy żadnej butelki, a zmęczeni po podróży i nieprzespanej nocy poczuliśmy lekki rausz.
Pojechaliśmy na kemping po drodze kupując w sklepie Jacob's Creek popularne wino australijskie i tam odpoczęliśmy chwilę przy butelce tego trunku.