Geoblog.pl    Krokwnieznane    Podróże    Dubaj- Sri Lanka - Australia i Azja Płd- Wsch    Piękny , gorący , drogi Dubaj
Zwiń mapę
2014
18
paź

Piękny , gorący , drogi Dubaj

 
Zjednoczone Emiraty Arabskie
Zjednoczone Emiraty Arabskie, Dubaj
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 5821 km
 
Kilka słów o Dubaju. 


W Dubaju spędziliśmy zaledwie trzy dni, ale wystarczyły, aby zobaczyć to, co w mieście najważniejsze i najciekawsze. Czas podzieliśmy na intensywne zwiedzanie nowoczesnych miejsc, Starego Miasta oraz krótki relaks na plaży z widokiem na słynny „żagiel” Burj Al Arab.

Do Dubaju dotarliśmy w środku nocy. Zmęczeni i niewsypani musieliśmy spędzić kolejną godzinę na lotnisku czekając w długich kolejkach na odprawę paszportową. Wskazówka - lepiej ustawić się w linii, gdzie przeważają Europejczycy, kolejka idzie znacznie szybciej, a kontrola jest sprawniejsza. Hindusi oraz Azjaci są sprawdzani dokładniej ze względu na ich olbrzymią migrację do Dubaju do pracy.


Do hotelu dojechaliśmy taksówkę, było zbyt późno, aby szukać innej alternatywy. 
W porównaniu do reszty cen, taksówki są stosunkowo niedrogie. Przy czym, gdy bierzesz ją z lotniska cena na starcie to 25 AED, czyli 25 PLN (AED i PLN przelicznik 1:1). Gdy złapiesz taksówkę w mieście, kwota na liczniku będzie wynosić 3AED.
 Na miejscu niestety okazało się, że nie mają już wolnych pokojów na tę noc- nie zarezerwowaliśmy noclegu, gdyż przekonani byliśmy, że dotrzemy na miejsce rano. Nasz błąd. Nie pozostało nam nic jak koczować w recepcji i czekać, aż ktoś się wymelduje i zwolni nam miejsce. O 6 dostaliśmy klucze i padliśmy z wycieńczenia. 


Po przebudzeniu pojechaliśmy na plażę, znowu taksówką, bo połączenia innego nie było, odległość wynosiła 6km, więc spacer w temperaturze 39 stopni odpadał. Zapłaciliśmy ok 18 AED.
 Plaża publiczna nie była przeludniona, więc spokojnie znaleźliśmy dla siebie miejsce, jak się później okazało, tuż obok sympatycznej pary z Warszawy. Burj Al Arab- symbol Dubaju i luksusu, w rzeczywistości nie robi, aż tak wielkiego wrażenia. Być może dlatego, że ten ekskluzywny hotel ma już swoje lata, a od czasów jego świetności powstało już wiele innych bardziej okazałych, większych i nowocześniejszych. Bądź co bądź kąpiel w gorącej i turkusowej wodzie z widokiem na Żagiel uważam za udaną.
Po plaży chcieliśmy się przejść kawałek, zobaczyć co jest w okolicy. Szybko się okazało, że mało kto w tym miejscu wpada na taki pomysł. Chodniki często kończą się ze względu na różne przebudowy i trzeba zejść na pobocze drogi, żar lejący się z nieba uniemożliwia nawet logiczne myślenie. Można iść kilometry i uschnąć z pragnienia. Jedyną opcją na schłodzenie są klimatyzowane przystanki autobusowe. :)


Wieczorem chcieliśmy zobaczyć marinę, która powstała w przeciągu kilku ostatnich lat. Dojechaliśmy tam metrem, które w Dubaju jest doskonałym środkiem transportu. Piękne, nowoczesne, klimatyzowane. Kupiliśmy short way ticket za 4AED na os. Przejechaliśmy kilka stacji i się okazało, że nie możemy wyjść, bo nie był to odpowiedni bilet. Pani w informacji się do nas uśmiechnęła i wytłumaczyła, że musimy kupić inny. Zapłaciliśmy tyle, ile nam powiedziała, czyli dodatkowe 16,50 AED. Okazało się, że nas naciągnęła. Ponieważ nie przekroczyliśmy strefy, a ona kazała nam kupić na 3 zony. Mieliśmy nauczkę, nie popełniliśmy już więcej takiego błędu. Następnego dnia kupiliśmy bilet całodniowy za 16 AED. Warto też powiedzieć, że wszelkie mapy mieszczące się na stacjach oraz rozdawane w hotelach, nieco zakłamują rzeczywiste odległości. Wydaje się być blisko, a nie jest.


Marina Dubai jest wspaniały kompleksem prawie 200 wieżowców otaczających sztucznie stworzoną zatokę. Ma długość ok. 3km i mieści do 700 statków różnej wielkości. Wzdłuż wody ciągnie się szeroka promenada, idealna na spacery czy jogging, masa restauracji, kawiarni. Całość tworzy świetne miejsce do mieszkania czy pracy. Wrażenie robi zwłaszcza nocą. 


Następnego dnia postanowiliśmy zobaczyć Stare Miasto Deirę. Dotarliśmy do rzeki, gdzie drewnianą łódeczką za 1AED przedostaliśmy się na drugą stronę. Płynie się krótko, ale widok większych, ale w całości drewnianych statków transportujących przyprawy, tkaniny czy dywany połączony ze starą architekturą pozwala cofnąć się w czasie. Aromat curry roztacza się na całą okolicę. 
Udaliśmy się na Golden Souk, słynący ze sprzedaży złotej biżuterii, przypraw i tkanin, który obecnie stał się miejscem typowo turystycznym. Na wejściu wita wielki telebim, a sprzedawcy naganiają do swoich sklepików. Szybko zboczyliśmy z głównej drogi i weszliśmy do jednej z indyjskich knajpek. Pomieszczenie 2x3 m, dwa stoliki i trzech Hindusów lekko zdziwionych naszą obecnością. Zamówiliśmy chleb naan z miksem sosów w wersji wegetariańskiej i tak jak lokalni zjedliśmy rękoma. Pycha.


Kolejny punkt wycieczki- hotel Atlantis i wyspa The Palm. Z metra udaliśmy się w stronę kolejki Sky Train, która dojeżdża pod sam hotel. Kilkanaście minut w marszu w upale, i co się okazuje? Że nie da się dojść pieszo to pociągu. Droga się kończy, zaczyna się wielka budowa. Znowu złapaliśmy taksówkę, która dowiozła nas pod sam hotel. Kilka fotek na obiekt i idziemy zjeść „podobno” super lody i zobaczyć akwarium. Lody są smaczne, ale ciekawszy okazuje się sposób w jaki powstają. Obsługa kawiarni żongluje kulką lodów jak piłeczką. Moje lecą 3 m w stronę innej Pani tam pracującej, która łapie je w papierowym kubeczku. Miło, sympatycznie, wszyscy się cieszą jak dzieci, w końcu o to chodzi. 
Akwarium (wstęp 40AED, uważam, że to wysoka cena, ale w Dubaju wszystko kosztuje sporo) jest wielkie. Zatopione są w nim „ruiny mistycznej Atlantydy”, a wokół pływają rekiny, płaszczki i całe ławice malutkich rybek. Ok 60 tys. sztuk. Drugie tak wielkie akwarium można podziwiać w Dubai Mall, tyle, że za darmo. Jest nieco mniejsze, choć tak naprawdę sprawia wrażenie większego. 


Wracamy wcześniej planowanym Sky Train, głównie ze względu na widok- Marina Dubai, Burj Al Arab i Altantis w całej okazałości. Po wyjściu z pociągu pojawia się ten sam problem, jak dotrzemy do metra? Budynek stacji jest wielki, ale pusty, z jakiegoś względu inwestycja nie udała się. Przy wyjściu stoi naganiacz, który zaprasza do taksówek- uwaga- drogich. Ruszamy w stronę metra. Idziemy poboczem, bo nie ma chodnika, część ulicy w budowie. Kolejnej. 


Dubaj jest jedną wielką budową, stale powstają nowe wieżowce, centra finansowe, siedziby wielkich korporacji. Co roku przybywają nowe budynki. W ciągu kilku lat zmienia się nie do poznania. Np. Marina powstała mniej więcej w ciągu 5 lat, czyli przez ten czas zbudowano 200 wieżowców w jednym dystrykcie. Pieniądze są, więc i rozwój jest. A co za tym idzie, masa miejsc pracy- poszukiwani zarówno informatycy i inżynierowie jak i robotnicy. Ci ostatni to najczęściej mieszkańcy Indii, Pakistanu czy Iranu. Pracują od rana do nocy za kwotę w przedziale od 1500-3000 zł, ale dzięki temu są w stanie utrzymać swoje rodziny. Po skończonej robocie tysiące autobusów zabiera ich do obozów za miastem, gdzie nocują.


Wieczorem udaliśmy się podziwiać spektakl fontann i główną atrakcję Dubaju- Burj Khalifa. Najwyższy budynek świata mieści się tuż obok Dubai Mall- bardzo luksusowego centrum handlowego, gdzie można znaleźć praktycznie każdą znaną markę odzieżową, zaczynając od tych sieciówkowych, kończąc na ekskluzywnych. Przechadza się po nim masa turystów, ale także ludność lokalna- piękne Arabki ubrane w czarne, jedwabne abaje oraz Arabowie w tradycyjnych białych strojach i chustach na głowach, wyróżniający się z tłumu luksusowymi dodatkami- butami, zegarkami, torebkami.
Najwyższy budynek świata mierzący 828 m w nocy jest pięknie podświetlony, zwłaszcza jego szczyt mieni się jakby był zrobiony z kryształków Swarowskiego. Robi imponujące wrażenie, nigdy wcześniej nie musiałam zadrzeć głowy, aż tak wysoko, żeby zobaczyć cały wieżowiec. 
Fontanny znajdują się pomiędzy ekskluzywnymi hotelami, Dubai Mall i Burj Khalifa. Co godzinę są włączane. W rytm muzyki- klasycznej lub orientalnej, strumienie wody tańczą zabawiając tłumy gapiów. Ciekawe widowisko.


Ostatniego dnia postanowiliśmy tyko wjechać na Burj Khalifę. Oczywiście wycieczka odbyła się metrem. Aby, człowiek nie zdążył się przegrzać, Arabowie wybudowali prawie 2kilometrowy, klimatyzowany tunel pomiędzy metrem a Dubai Mall, gdzie mieści się wejście i kasa biletowa. Przy czym bilety warto kupić wcześniej, zwłaszcza na poszczególne godziny, są wykupowane nawet miesiąc do przodu. Jeśli chce się przyjść i wjechać tego samego dnia to można zapomnieć. Najlepsza godzina to 17-17.30 tuż przed zachodem słońca, ponieważ można podziwiać piękne widoki za dnia, a jak się chwilę poczeka to można zobaczyć miasto nocą. Taras widokowy znajduje się na 124 piętrze, a winda do niego dociera w minutę. Warte swojej, niemałej ceny.

Odlot mieliśmy z terminalu 2, gdzie dotarliśmy metrem, a później już taksówką. O 18 pociąg jest bardzo przepełniony przez mieszkańców wracających z pracy, w dużej przewadze mężczyzn. Straszny ścisk, a do tego wzrok skupiony na mnie, bo w naszym wagonie byłam przez dłuższą część trasy jedyną kobietą, w dodatku białą i ubraną „po europejsku”. Można wybrać podróż w przedziałach tylko dla kobiet, ale nie chcieliśmy się rozdzielać. 
Terminal 2 jest lotniskiem dla tanich linii lotniczych (lecieliśmy Flydubai). Pasażerowie czekający z nami na swoje loty byli to głównie mieszkańcy Afganistanu, Iranu, Pakistanu i innych pobliskich krajów. Czekając na boarding mogliśmy poobserwować ich nietypowe zachowanie, jak siadanie na podłodze i spożywanie posiłków czy spanie za fotelami w objęciach męsko-męskich.

Polecieliśmy- następny przystanek Sri Lanka Colombo.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (8)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 93 wpisy93 31 komentarzy31 1018 zdjęć1018 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
22.07.2015 - 07.08.2015